poniedziałek, 3 marca 2014

Paznokcie - moja historia

 Od dzieciństwa obgryzałam paznokcie. Duużo czasu zajęło mi oduczenie się, a jeszcze więcej doprowadzenie paznokci do przyzwoitego stanu. Próbowałam wielu sposobów na odżywienie i wzmocnienie ich, ale niestety chyba już zawsze będą słabe, cienkie i łamliwe. Odkąd zaczęłam o nie dbać zaczęłam też marzyć o pięknych i długich paznokciach. Niestety żadnym sposobem nie potrafiłam ich takich utrzymać. Używałam najróżniejszych odżywek i nic. Gdy przestałam ich używać prędzej czy później łamały się. 

 Zrozpaczona chcąc je zahodować poprosiłam koleżankę, by nałożyła mi żel, aby pod spodem odrosły mi chociaż odrobinę za opuszek palca. Niestety moja płytka była tak nierówna (miała górki i dołki), że koleżanka spiłowała mi ją prawie do krwi ;(. Po zdjęciu żelu owszem miałam dłuższe paznokcie, ale na nic to się zdało, bo były miękkie jak papier, bardzo bolały i już na drugi dzień zaczęły się kolejno łamać. Miałam na nich wręcz czerwone plamy. Zaczęłam kolejną kurację odżywiającą odżywkami:




  •  Eveline - 8 w 1 Total Action, Paznokcie twarde i lśniące jak diament,  Maksymalny wzrost paznokci (która była bardzo bolesna)
  •  Oriflame - instant nail protector
  •  FM Group - Odżywka do paznokci z wapniem
  •  Sally Hansen - Miracle cure (preparat wzmacniający paznokcie o 50% w ciągu 3 dni)
  •  Eveline - Multiodżywcza oliwka do skórek i paznokci
  •  FM Group - Krem do skórek i paznokci   

Czasem kiedy miałam ogromną ochotę na lakier kolorowy, używałam jako bazy:
  •  Essence - ultra nail repair (wzmacniający lakier bazowy)
  •  Nail Tek - Foundation III (lakier podkładowy, odżywka do paznokci kruchych, suchych lub twardych)

 Kurację zaczęłam od kremu do paznokci z FM i oliwki Eveline oraz olejku arganowego (nie ma niestety na zdjęciu), gdyż miałam tak obolałe paznokcie, że każda lakierowa odżywka by im tylko zaszkodziła (w nawet najlepszych jest sporo chemii która wnika w płytkę). 
 Później spróbowałam odżywek Eveline, lecz musiałam je szybko odstawić, bo już po pierwszej aplikacji paznokcie piekły i bolały nie do wytrzymania. Uratowała mnie odżywka z wapniem z FM do paznokci łamliwych. Rzeczywiście po jakimś czasie stosowania zauważyłam, że płytka jest mocniejsza, mniej się łamie i odrasta bez żadnych nierówności. Najważniejsze jednak, że podczas jej stosowania nic mnie nie piekło. Szczerze mówiąc znudził mnie po jakimś czasie jej bezbarwny kolor, więc sprawdzając czy już nic mnie nie boli, wróciłam do Eveline 8 w 1. 
 Pomiędzy zmywaniem a malowaniem od nowa robiłam kilkugodzinne przerwy na wsmarowywanie w płytkę kremu i olejków. 

 Jeśli chodzi o bazy pod lakier ta z Nail Tek była zupełnie nietrafiona. Oczywiście jak to najczęściej bywało poleciła mi ją pani w drogerii zupełnie nie wiedząc do czego ona służy. Powiedziała, że jest do słabych i cienkich paznokci, a jak przeczytałam ulotkę okazało się, że jest do suchych i twardych. Baza z Essence była w porządku, z tym, że nie używałam jej zbyt często, więc nie mogę powiedzieć czy poprawiła stan moich paznokci. 

 Nigdy, ale to nigdy nie pozwólcie, by kosmetyczka spiłowała wam płytkę aż do krwi! Szczególnie jeśli macie cienkie i słabe paznokcie. Ja rozumiem, że może tak trzeba, bo na nierównych paznokciach żel się nie będzie trzymał. Ale tego co przeszłam później, nie życzę nawet największemu wrogowi. Więc jeśli wasze paznokcie są takie jak moje - w ogóle tego nie róbcie. 
 A tu jeszcze na osłodę zdjęcie ukazujące moją wenę twórczą na tym nieszczęsnym bezbarwnym żelu ;) 




Jeśli też miałyście lub macie podobne problemy, poradźcie mi co robić, czego używać, żeby odbudować i wzmocnić paznokcie?

<3


2 komentarze:

  1. Ja tam na żelach się akurat zupełnie nie znam, ale z tego co podczytywałam różne fora to obstawiałabym, że płytka nie powinna być AŻ tak spiłowana, nawet jeśli była nierówna. Współczuję tych kłopotów z paznokciami :(

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki.. po prostu nie wolno robić żeli jeśli ma się słabe paznokcie.. :(

    OdpowiedzUsuń