środa, 2 kwietnia 2014
środa, 12 marca 2014
Ziaja sopot - opalizujący balsam do ciała
Dziś trochę o tym, że tanio też znaczy dobrze. Pod lupę idzie opalizujący balsam do ciała z Ziai. Piszę o nim, gdyż znalazł się na liście kosmetyków, które postanowiłam skończyć zanim upłynie ich data ważności.
Uwielbiam balsamy, mleczka, masła i wszystko co nawilża moją skórę, sprawia, że jest pachnąca i miła w dotyku, a przede wszystkim pięknie wygląda. Szukam, sprawdzam, testuję, gdyż jestem studentką i nie lubię przepłacać. Lubię kosmetyki dobre a zarazem w przyzwoitej cenie. Taki właśnie jest balsam z Ziai. Jak każdy ma swoje plusy i minusy, ale o tym za chwilę.
Informacje od producenta:
Zawiera: opalizujące pigmenty odbijające światło, masło kakaowe, masło Shea, kompozycję witaminową: E, C, B3, B5, B6.
Działanie:
- rozświetla i nadaje skórze subtelnego blasku
- wygładza, uelastycznia i poprawia koloryt skóry
- nawilża i odżywia naskórek
- nie pozostawia uczucia lepkości
Skład:
Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glycerin, Glyceryl Stearate, Stearyk Alcohol, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Dimethicone, Propylene Glycol, Sodium Acrylate/ Sodium Acrylodimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Theobrama Cacao (Cocoa) Seed Butter, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl, Maltodextrin, Sodium Starch Octenylsucciante, Silicon, Trilaureth-4 Phosphate, Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Metylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Parfum (Fragrance), Citric Acid
Cena i dostępność:
ok. 10-13 zł/ 300ml, dostępny w Hebe, Super-Pharm, Naturze, Rossmanie i niektórych mniejszych drogeriach
Moja opinia:
(+)
Balsam jest w formie mleczka o cudownym świeżym zapachu, który jednak nie utrzymuje się na skórze zbyt długo (a szkoda).
Idealnie nadaje się na lato, gdyż zawiera malutkie, delikatne, mieniące się drobinki, dzięki którym skóra jest pięknie rozświetlona i nabiera zdrowszego kolorytu. Moja bardzo jasna cera od razu po nałożeniu wygląda jakby była bardziej żółta, w sensie już nie taka szara, a jakby muśnięta słońcem. Mleczko ładnie wygładza skórę i bardzo delikatnie nawilża. Plusem jest też to, że szybko się wchłania i nie zostawia na skórze tłustej warstwy.
Balsam ma konsystencję mleczka i bardzo dobrze się rozprowadza. Lubię go właśnie za to, że nie muszę męczyć się 15 min z aplikacją. Przez to jest bardzo wydajny.
Dobra cena jest dodatkowym atutem. Można go dostać czasem za niecałe 10 zł.
(-)
Nie wiem czy pechowo trafiłam na kiepskie opakowanie, czy po prostu te balsamy tak mają, ale miałam problem z otwieraniem. Może to wina tego, że zamyka się jakby na 3 zatrzaski. Fajne zabezpieczenie, ale czasem uciążliwe.
Druga sprawa to nawilżenie. Jest zbyt małe. Dla mnie zupełnie znikome, bo mam bardzo suchą skórę. Czuję je przez godzinę lub dwie a potem moja skóra wraca do normy :( jest jedynie wygładzona. No i zapach, który nie utrzymuje się długo może być jako minus.
Moja rada:
Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glycerin, Glyceryl Stearate, Stearyk Alcohol, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Dimethicone, Propylene Glycol, Sodium Acrylate/ Sodium Acrylodimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Theobrama Cacao (Cocoa) Seed Butter, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl, Maltodextrin, Sodium Starch Octenylsucciante, Silicon, Trilaureth-4 Phosphate, Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Metylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Parfum (Fragrance), Citric Acid
Cena i dostępność:
ok. 10-13 zł/ 300ml, dostępny w Hebe, Super-Pharm, Naturze, Rossmanie i niektórych mniejszych drogeriach
Moja opinia:
(+)
Balsam jest w formie mleczka o cudownym świeżym zapachu, który jednak nie utrzymuje się na skórze zbyt długo (a szkoda).
Idealnie nadaje się na lato, gdyż zawiera malutkie, delikatne, mieniące się drobinki, dzięki którym skóra jest pięknie rozświetlona i nabiera zdrowszego kolorytu. Moja bardzo jasna cera od razu po nałożeniu wygląda jakby była bardziej żółta, w sensie już nie taka szara, a jakby muśnięta słońcem. Mleczko ładnie wygładza skórę i bardzo delikatnie nawilża. Plusem jest też to, że szybko się wchłania i nie zostawia na skórze tłustej warstwy.
Balsam ma konsystencję mleczka i bardzo dobrze się rozprowadza. Lubię go właśnie za to, że nie muszę męczyć się 15 min z aplikacją. Przez to jest bardzo wydajny.
Dobra cena jest dodatkowym atutem. Można go dostać czasem za niecałe 10 zł.
(-)
Nie wiem czy pechowo trafiłam na kiepskie opakowanie, czy po prostu te balsamy tak mają, ale miałam problem z otwieraniem. Może to wina tego, że zamyka się jakby na 3 zatrzaski. Fajne zabezpieczenie, ale czasem uciążliwe.
Druga sprawa to nawilżenie. Jest zbyt małe. Dla mnie zupełnie znikome, bo mam bardzo suchą skórę. Czuję je przez godzinę lub dwie a potem moja skóra wraca do normy :( jest jedynie wygładzona. No i zapach, który nie utrzymuje się długo może być jako minus.
Moja rada:
Polecam używać go latem, gdyż pięknie podkreśla opaleniznę. Za to na zimę i walkę z przesuszoną skórą zupełnie się nie nadaje. Ja wracam do niego o każdej porze roku ze względu na zapach, który uwielbiam.
Używacie? Lubicie?
<3
PS. nauczyłam się robić trochę lepsze zdjęcia moim telefonem :) wystarczyło bardzo dobre światło. teraz będę się bardziej starać :)
sobota, 8 marca 2014
Paznokcie - mix różowo - złoty
Bardzo lubię bawić się paznokciami. Od kiedy mam na czym to robić (moje paznokcie są już dużo mocniejsze) wymyślam najróżniejsze wzorki i kombinacje kolorów. Sprawia mi to wielką frajdę. Jak przyjeżdżam do domu, to moja siostra jest zachwycona, a ja mam na czym ćwiczyć :)
Oto moja pierwsza inwencja twórcza. Niestety nie na moich naturalnych paznokciach, bo wtedy ich jeszcze nie miałam, a na bezbarwnym żelu (który jak pisałam, zniszczył mi paznokcie).
Lakiery i dodatki których użyłam do malowania:
- Life - nail lacquer - Trendy color - nr 39
- Astor - Fashion Studio - nr 234 Lily rose
- Essence - Colour & go - nr 157 my fortune cookie
- Wibo - Wow glitter manicure - nr 1 pyłek brokatowy
- brokat w kolorze ciemnego złota (niewiadomego pochodzenia ;)
Uwielbiam różowy kolor! W połączeniu ze złotem wygląda pięknie. Złoty lakier okazał się nie taki jakiego szukałam (miał zbyt małe drobinki), więc posypałam go jeszcze brokatem. Na środkowy palec do brokatowego lakieru dodałam jeszcze parę drobinek pyłku. Żeby brokat się nie zaczepiał ani nie odpadał wszystko pokryłam topem Life (niezbyt dobry, nie ma go na zdjęciu).
Przepraszam za jakość zdjęć. Wszystkie robione telefonem ze słabym aparatem :(
poniedziałek, 3 marca 2014
Paznokcie - moja historia
Od dzieciństwa obgryzałam paznokcie. Duużo czasu zajęło mi oduczenie się, a jeszcze więcej doprowadzenie paznokci do przyzwoitego stanu. Próbowałam wielu sposobów na odżywienie i wzmocnienie ich, ale niestety chyba już zawsze będą słabe, cienkie i łamliwe. Odkąd zaczęłam o nie dbać zaczęłam też marzyć o pięknych i długich paznokciach. Niestety żadnym sposobem nie potrafiłam ich takich utrzymać. Używałam najróżniejszych odżywek i nic. Gdy przestałam ich używać prędzej czy później łamały się.
Zrozpaczona chcąc je zahodować poprosiłam koleżankę, by nałożyła mi żel, aby pod spodem odrosły mi chociaż odrobinę za opuszek palca. Niestety moja płytka była tak nierówna (miała górki i dołki), że koleżanka spiłowała mi ją prawie do krwi ;(. Po zdjęciu żelu owszem miałam dłuższe paznokcie, ale na nic to się zdało, bo były miękkie jak papier, bardzo bolały i już na drugi dzień zaczęły się kolejno łamać. Miałam na nich wręcz czerwone plamy. Zaczęłam kolejną kurację odżywiającą odżywkami:
Zrozpaczona chcąc je zahodować poprosiłam koleżankę, by nałożyła mi żel, aby pod spodem odrosły mi chociaż odrobinę za opuszek palca. Niestety moja płytka była tak nierówna (miała górki i dołki), że koleżanka spiłowała mi ją prawie do krwi ;(. Po zdjęciu żelu owszem miałam dłuższe paznokcie, ale na nic to się zdało, bo były miękkie jak papier, bardzo bolały i już na drugi dzień zaczęły się kolejno łamać. Miałam na nich wręcz czerwone plamy. Zaczęłam kolejną kurację odżywiającą odżywkami:
- Eveline - 8 w 1 Total Action, Paznokcie twarde i lśniące jak diament, Maksymalny wzrost paznokci (która była bardzo bolesna)
- Oriflame - instant nail protector
- FM Group - Odżywka do paznokci z wapniem
- Sally Hansen - Miracle cure (preparat wzmacniający paznokcie o 50% w ciągu 3 dni)
- Eveline - Multiodżywcza oliwka do skórek i paznokci
- FM Group - Krem do skórek i paznokci
Czasem kiedy miałam ogromną ochotę na lakier kolorowy, używałam jako bazy:
- Essence - ultra nail repair (wzmacniający lakier bazowy)
- Nail Tek - Foundation III (lakier podkładowy, odżywka do paznokci kruchych, suchych lub twardych)
Kurację zaczęłam od kremu do paznokci z FM i oliwki Eveline oraz olejku arganowego (nie ma niestety na zdjęciu), gdyż miałam tak obolałe paznokcie, że każda lakierowa odżywka by im tylko zaszkodziła (w nawet najlepszych jest sporo chemii która wnika w płytkę).
Później spróbowałam odżywek Eveline, lecz musiałam je szybko odstawić, bo już po pierwszej aplikacji paznokcie piekły i bolały nie do wytrzymania. Uratowała mnie odżywka z wapniem z FM do paznokci łamliwych. Rzeczywiście po jakimś czasie stosowania zauważyłam, że płytka jest mocniejsza, mniej się łamie i odrasta bez żadnych nierówności. Najważniejsze jednak, że podczas jej stosowania nic mnie nie piekło. Szczerze mówiąc znudził mnie po jakimś czasie jej bezbarwny kolor, więc sprawdzając czy już nic mnie nie boli, wróciłam do Eveline 8 w 1.
Pomiędzy zmywaniem a malowaniem od nowa robiłam kilkugodzinne przerwy na wsmarowywanie w płytkę kremu i olejków.
Jeśli chodzi o bazy pod lakier ta z Nail Tek była zupełnie nietrafiona. Oczywiście jak to najczęściej bywało poleciła mi ją pani w drogerii zupełnie nie wiedząc do czego ona służy. Powiedziała, że jest do słabych i cienkich paznokci, a jak przeczytałam ulotkę okazało się, że jest do suchych i twardych. Baza z Essence była w porządku, z tym, że nie używałam jej zbyt często, więc nie mogę powiedzieć czy poprawiła stan moich paznokci.
Nigdy, ale to nigdy nie pozwólcie, by kosmetyczka spiłowała wam płytkę aż do krwi! Szczególnie jeśli macie cienkie i słabe paznokcie. Ja rozumiem, że może tak trzeba, bo na nierównych paznokciach żel się nie będzie trzymał. Ale tego co przeszłam później, nie życzę nawet największemu wrogowi. Więc jeśli wasze paznokcie są takie jak moje - w ogóle tego nie róbcie.
A tu jeszcze na osłodę zdjęcie ukazujące moją wenę twórczą na tym nieszczęsnym bezbarwnym żelu ;)
Jeśli też miałyście lub macie podobne problemy, poradźcie mi co robić, czego używać, żeby odbudować i wzmocnić paznokcie?
<3
poniedziałek, 24 lutego 2014
Avene Cicalfate antybakteryjny krem regenerujący
Ze względu na to, że pielęgnacja jest dla mnie najważniejsza, kolejna recenzja będzie o moim ulubionym specyfiku, bez którego nie wyobrażam sobie życia, a mianowicie antybakteryjnym kremie regenerującym Cicalfate firmy Avene.
Informacje od producenta:
Krem regenerujący dla skóry wrażliwej i podrażnionej. Hipoalergiczny - nie powoduje powstawania zaskórników.
Zastosowanie i właściwości: Podrażnienia zewnętrznych warstw skóry oraz po drobnych zabiegach dermatologicznych. Produkt jest szczególnie polecany dla skóry wrażliwej dorosłych, dzieci i niemowląt.
Zawiera zmikronizowany sukralfat - unikalny składnik aktywny pozwalający szybko przywrócić komfort podrażnionej skórze, siarczan miedzi i cynku ograniczający ryzyko namnażania się bakterii, Wodę termalną Avene, wspomagającą kojenie osłabionej skóry.
Jego konsystencja odznacza się doskonałymi właściwościami kosmetycznymi, łatwo rozprowadza się na skórze.
Skład:
AVENE THERMAL SPRING
WATER (AVENE AQUA). CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE. MINERAL OIL
(PARAFFINUM LIQUIDUM). GLYCERIN. HYDROGENATED VEGETABLE OIL. ZINC OXIDE.
PROPYLENE GLYCOL. POLYGLYCERYL-2 SESQUIISOSTEARATE. PEG-22/DODECYL
GLYCOL COPOLYMER. ALUMINUM SUCROSE OCTASULFATE. ALUMINUM STEARATE.
BEESWAX (CERA ALBA). COPPER SULFATE. MAGNESIUM STEARATE. MAGNESIUM
SULFATE. MICROCRYSTALLINE WAX (CERA MICROCRISTALLINA). ZINC SULFATE.
Cena i dostępność:
43 zł/ 40 ml (cena regularna w Super-Pharm), ja kupiłam w promocji za 30 zł
dostępny w Super-Pharm, Hebe i aptekach
Moja opinia:
(+)
Ten kremik to moje kosmetyczne must have. Kupiłam go po rozmowie z dermokonsultantką jako uzupełnienie kuracji kremem z kwasem glikolowym. Kurację szybko zakończyłam, bo niestety była zbyt drażniąca, ale od tamtej pory bez tego kremu nie wyobrażam sobie życia. Mam cerę bardzo wrażliwą i wszystko, dosłownie wszystko ją podrażnia: woda, żele do mycia twarzy, pianki nie ważne jak delikatne i nawilżające, płyny micelarne, toniki itd. A że bez dokładnego oczyszczania twarzy nie wyobrażam sobie pójścia spać, to skóra chcąc nie chcąc jest podrażniona. Krem Cicalfate działa jak kojący okład, który regeneruje moją cerę, łagodzi wszystkie zaczerwienienia, przynosi ulgę nawet po zabiegach dermatologicznych czy to w salonie kosmetycznym czy w domu.
Odrobinę bałam się jego tłustej konsystencji, gdyż z doświadczenia wiem, że tłuste kremy nie nadają się do mojej mieszanej cery. Zapychają ją i powodują powstawanie nowych zmian (których i tak mam bardzo dużo). Okazuje się, że zupełnie nie było powodu do stresu! Krem jest antybakteryjny i nie ma mowy o powstawaniu zaskórników - wręcz przyspiesza ich gojenie. Oprócz tego dzięki bogatej konsystencji ładnie nawilża suche miejsca i reguluje wydzielanie sebum w strefie T.
Z technicznej strony:
- jest zamknięty w aluminiowej tubce, co myślę będzie plusem przy wyciskaniu z niego ostatnich kropli :)
- zapach ma delikatny, ledwo wyczuwalny
- jest bardzo wydajny, używam go od 2 miesiący a jest jeszcze połowa tubki
- cena niezbyt wygórowana jak na taki krem, szczególnie że często można go dostać w promocji
Odrobinę bałam się jego tłustej konsystencji, gdyż z doświadczenia wiem, że tłuste kremy nie nadają się do mojej mieszanej cery. Zapychają ją i powodują powstawanie nowych zmian (których i tak mam bardzo dużo). Okazuje się, że zupełnie nie było powodu do stresu! Krem jest antybakteryjny i nie ma mowy o powstawaniu zaskórników - wręcz przyspiesza ich gojenie. Oprócz tego dzięki bogatej konsystencji ładnie nawilża suche miejsca i reguluje wydzielanie sebum w strefie T.
Z technicznej strony:
- jest zamknięty w aluminiowej tubce, co myślę będzie plusem przy wyciskaniu z niego ostatnich kropli :)
- zapach ma delikatny, ledwo wyczuwalny
- jest bardzo wydajny, używam go od 2 miesiący a jest jeszcze połowa tubki
- cena niezbyt wygórowana jak na taki krem, szczególnie że często można go dostać w promocji
(-)
Krem nie wchłania się zbyt szybko ze względu na bogatą konsystencję, więc nie nadaje się pod makijaż.
Moja rada:
Nakładać krem na dobrze oczyszczoną skórę, wyłącznie wieczorem. Ma on wtedy szansę zadziałać w pełni regenerując naszą skórę przez całą noc. Polecam delikatnie wklepać go palcami.
Wklepywanie kremów generalnie jest bardziej pożyteczne niż wsmarowywanie. Wklepując krem poprawiamy ukrwienie skóry, działa ona jak gąbka i składniki kremu łatwiej przenikną do głębszych warstw, jest również mniejsze prawdopodobieństwo rozniesienia bakterii po całej twarzy.
Podobno wsmarowywanie powoduje rozciągnie skóry i sprzyja powstawaniu zmarszczek, ale akurat tego nie byłabym taka pewna, gdyż dobry masaż twarzy działa wręcz odmładzająco.
Co myślicie o sposobach nakładania kosmetyków?
Jakie produkty firmy Avene mogłybyście polecić?
wtorek, 18 lutego 2014
Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Sephora
No to zaczynamy!
Jako pierwszy pod lupę pójdzie płyn z Sephory do usuwania wodoodpornego makijażu oczu.
Informacje od producenta:
Zaciekły wróg mascary!
Dwukolorowa formuła:
- usuwa każdy makijaż, nawet wodoodporny, nie pozostawiając tłustego efektu,
- zawiera kompleks bogaty w flawonoidy i ekstrakt z liści drzewa oliwnego wzmacniające rzęsy,
- nadaje się nawet do wrażliwych oczu i dla osób noszących soczewki kontaktowe,
- dzięki HydroSenn+™, aktywnemu czynnikowi pochodzenia roślinnego, wygładza skórę i zapewnia jej pełny komfort.
Skład:
Jako pierwszy pod lupę pójdzie płyn z Sephory do usuwania wodoodpornego makijażu oczu.
Informacje od producenta:
Zaciekły wróg mascary!
Dwukolorowa formuła:
- usuwa każdy makijaż, nawet wodoodporny, nie pozostawiając tłustego efektu,
- zawiera kompleks bogaty w flawonoidy i ekstrakt z liści drzewa oliwnego wzmacniające rzęsy,
- nadaje się nawet do wrażliwych oczu i dla osób noszących soczewki kontaktowe,
- dzięki HydroSenn+™, aktywnemu czynnikowi pochodzenia roślinnego, wygładza skórę i zapewnia jej pełny komfort.
Skład:
Aqua, cyclopentasiloxane, isohexadecane, propylene glycol, dipolassium phosphate, 1,2-hexanediol, caprylyl glycol, poloxamer 184, panthenol, potassium phosphate, centaurea cyanus flower extract, sodium chloride, hydroxycetyl hydroyethyl dimonium chloride, disodium EDTA, butylene glycol, glycerin, chlorphenesin, methylparaben, cl61570, cl42090.
Cena i dostępność:
12 zł/ 50 ml lub 26 zł/ 125 ml
dostępny w perfumeriach Sephora
Moja opinia:
(+)
To mój numer jeden wśród dwufazowych płynów do demakijażu. Idealnie usuwa nawet wodoodporny makijaż nie wymagając przy tym specjalnego pocierania. Nie rozmazuje się - co jest bardzo ważne w przypadku takich zmywaczy. Ma bardzo fajne, poręczne opakowanie - plastik buteleczki jest na tyle giętki, że lekko ją ściskając można dozować płyn według własnych potrzeb. Jest bezzapachowy. Zdecydowanie nadaje się dla osób noszących soczewki (sama jestem posiadaczką), gdyż nie podrażnia oczu, nawet bardzo wrażliwych jak moje. I na koniec najważniejszy plus ze wszystkich plusów - rzeczywiście, tak jak obiecuje producent wzmacnia rzęsy! Po zużyciu około połowy zauważyłam znaczną poprawę kondycji moich rzęs. Przestały wypadać (tak jak to się zdarzało przy innych tego typu kosmetykach), stały się widocznie gęstsze i mocniejsze.
(-)
Znajdzie się też niestety kilka minusów. Po pierwsze płyn jest bardzo drogi, w porównaniu do drogeryjnych za 10-15 zł. Po drugie mam wrażenie, że szybko się zużywa. Fakt, że maluję oczy codziennie, a na większe wyjścia i koncerty mocniej, co wymaga większej ilości płynu, jednak w moim odczuciu szybko ubywa go z buteleczki.
Minusy jednak nie są w stanie przyćmić świetnych efektów, jakie daje płyn. Wolę często zainwestować w coś lepszego, niż mieć później niedosyt w działaniu innych produktów.
Moja rada:
Często czytam, że w przypadku płynów dwufazowych przeszkadza wam tłusta warstwa, która pozostaje na powiece. Płyn dwufazowy jak sama nazwa wskazuje ma dwie fazy: jedną tłustą, która rozpuszcza makijaż i drugą tonizującą, która zostaje po drugiej stronie wacika. Tą drugą stroną przecieramy na koniec oko i gotowe :)
A jakie są wasze ulubione płyny do demakijażu oczu?
Czego od nich oczekujecie?
Macie również dobre opinie o płynie z Sephory?
poniedziałek, 17 lutego 2014
Pierwsze kroki
Hej!
Na wstępie muszę się do czegoś przyznać.. Jestem zakupoholiczką. Pięknoholiczką.
Od jakiegoś czasu przeglądam blogi kosmetyczne w poszukiwaniu opinii kosmetyków. Każda z nas wie jak to jest, gdy kupujemy jakiś produkt, często zachęcone pięknym opakowaniem, niską ceną, obiecującym opisem lub słysząc jak koleżanka się nim zachwyca. Często taki zakup okazuje się zupełnie nietrafiony. U mnie najczęściej tak jest, gdy poleca mi go pani pracująca przy kosmetycznym stoisku (niestety zwykle źle trafiam).
Idąc więc za radą mojej koleżanki postanowiłam zacząć prowadzić bloga i dzielić się z Wami moimi doświadczeniami dotyczącymi kosmetyków. Od lat to jest moja druga pasja (po najważniejszej życiowej) i jestem ogromnie szczęśliwa, że ktoś podpowiedział mi w jaki sposób mogę ją realizować!
Dziękuję, że jesteście, bo dzięki Wam zrozumiałam, że nie jestem sama z moimi uzależnieniami :) Dzięki Wam coraz więcej wiem o pielęgnacji ciała, skóry, włosów i mogę coraz staranniej o siebie dbać. Mam nadzieję, że moje recenzje również Wam pomogą. W końcu mamy wspólne dążenia - być zdrową i piękną!
Będę wdzięczna za wyrozumiałość i miłe komentarze :)
Do zobaczenia! ;*
nathalie
Subskrybuj:
Posty (Atom)